Wlepy i dudle
Nie ma co pisać. Kto widział, ten widział, kto nie widział, ten właśnie ma okazję. zacząłem się bawić we wlepki, bo mi się podoba idea (jeśli istnieje ona dla większej ilości ludzi, a nie tylko w mojej głowie), te niestety tylko z mojego zeszytu, bo tych z miasta łodzi nie miałem jak sfotografować. so, here we go...
trochę się dranie rozmazują, ale to wina źle dobranego pisadła, już kupiłem lepsze


uczelniane mazy, kałamarnic
2 komentarze:
Dwie pierwsze naj :)
Pozdrawiam
Żeby nie czekać z napisaniem komentarza, aż kaktus wyrośnie mi na dłoni, piszę. Wlepy są przecudne. Zabawne, wesołe i takie zaokrąglone. I miło z Twojej strony, że postanowiłeś uatrakcyjnić miasto wiadome wlepkami, osobiście uwielbiam je czytać/oglądać jadąc komunikacją miejską. Jeszcze niesamowicie rozradowała mnie kałamarnica z parasolem. Szczególnie z tekstem "alway look on the bright side of life". Podziwiam pomysł jako całokształt :D
Demoniczna kropla Beskidu bardzo zacna, zgrabnie wyrysowana. A dwa ostatnie takie sobie średnie :P
Na jakim papierze rysujesz wlepki? I co to za cudne pisadło?
Prześlij komentarz